Praga

Nareszcie przyszedł czas na zasłużony odpoczynek. Wybrałam na tą okazję Pragę - miasto nad, którym wszyscy się zachwycają i polecają. Zaznaczam, że opinia będzie niezwykle subiektywna i mam świadomość, że prawdopodobnie mocno przesadzona z uwagi na szereg losowych przypadków, które sprawiły, że wyjazd ten był niezwykle nieudany. 

Pojechałam z wielkimi nadziejami i planami. Skrupulatnie sporządziłam plan wyprawy i opis najważniejszych zabytków, a także wszelkie informacje, które można by uznać za istotne. 

Jaka jest moja ocena? 

D R A M A T. 

Moje pierwsze wrażenie - brudno. Drugie - śmierdzi. Trzecie - tłumy. Naprawdę. Chciałabym móc powiedzieć, że koniecznie trzeba odwiedzić to miasto, ale nie mogę. Warto, jak najbardziej warto, tak jak warto zobaczyć każde inne większe miasto tak po prostu. Jednak nie jest to miejsce, za którym będę tęsknić i do którego koniecznie chcę wrócić. Tłumy turystów, wszędzie sklepy, sklepiki, naciągacze, przekupy. Bardzo brudno, naprawdę duży nieporządek. Ciężko w takiej otoczce odpocząć i cieszyć się widokami, które nota bene też z butów nie wyrywają. Praga przypomina Kraków z tym, że ma więcej ładnych kamienic. I generalnie tyle. Nic więcej. Słynny Most Karola doceniłam dopiero nocą. 

Po całym wyjeździe nie mogę oprzeć się wrażeniu, że naród ten gdyby nie specyficzny język, nie wyróżniałby się zupełnie niczym. Nie mają zachwycającej kultury, nie maja wybitnego jedzenia. 

Na każdym kroku sprzedawane są tzw, tredelniki i wmawia się turystom, że to specjał narodowy. Tymczasem pochodzi on bodajże z Rumunii i nie jest to nic innego jak popularne w Krakowie chimney cake'sy. 

Zamiast więc stać w kolejce po coś co dostaniecie w Polsce, powinniście koniecznie, KONIECZNIE spróbować lodów z lodziarni Crème de la Crème. Nigdy w życiu nie jadłam lepszych lodów. Jeśli zatem odwiedzicie już stolicę Czech, zachęcam do odnalezienia tego miejsca na Starym Rynku.  Porcje ogromne, cena bardzo dobra, a smaki obłędne. 

Poniżej kilka fotek, całkiem miłych widoczków.